Konsumentów w ostatnim czasie zelektryzowała wiadomość, że rząd planuje zamoknąć wszystkie sklepy w niedziele. Tymczasem centra handlowe są jedną z głównych rozrywek wielu Polaków.
Projekt zmniejszający liczbę dni handlowych w tygodniu do 6 dotyczy większości społeczeństwa, dlatego budzi tak duże emocje. Częstym argumentem przeciwników zmian jest brak precyzyjnych przepisów ustawy, które traktują cały handel jednakowo. Polacy są w prawdziwym szoku, że chce się zamykać w niedziele ich ulubione sklepy. Tymczasem w Niemczech czy Austrii sklepy nie są czynne już od dawna w niedziele, a zakupy można robić jedynie w soboty do wczesnych godzin popołudniowych. Społeczeństwo jakoś z tym „problemem” sobie radzi. Czy Polacy naprawdę nie będą potrafili?
Handel w niedzielę a poziom bezrobocia
Wiele osób uważa, że zakaz handlu w niedzielę boleśnie odczuje rynek pracy. Badania wskazują, że pracę może stracić 35-40 tys. osób. Spadek zatrudnienia w sektorze handlowym wpłynie także na wysokość wynagrodzeń. Co więcej, zamknięcie galerii handlowych w niedzielę wpłynie także na ograniczenie zatrudnienia w sektorze usług – w kinach, restauracjach, wśród ochrony, ekipy sprzątającej. Problemy z zatrudnieniem mogą mieć również studenci dzienni, którzy właśnie w weekendy dorabiali sobie, ponieważ w tygodniu nie mieli możliwości podjęcia pracy.
Odrabianie zysków w inne dni. Czy to możliwe?
Jeśli zakaz handlu w niedzielę wejdzie w życie, klienci z pewnością będą robić większe zakupy w piątki i soboty, jednak z powodu krótszego tygodniowego czasu pracy sklepów, ich całkowity obrót może być mniejszy. Przede wszystkim wraz z takim zakazem mogą stracić sklepy odzieżowe, sportowe, z wyposażeniem wnętrz, a także ze sprzętem RTV i AGD. Na sprzedaży alkoholu i papierosów zyskają natomiast stacje benzynowe, które w tym czasie będą otwarte.
Zakaz handlu w niedzielę wzbudza wiele kontrowersji. Trzeba jednak pamiętać również o ludziach, którzy mają rodziny i niedzielę chcieliby spędzić ze swoimi bliskimi lub po prostu odpocząć.